Wiersze
-
Poeta opętany uprzedza, na wszelki wypadek, Bogu ducha winną żonę
Julian Tuwim
A jeżeli ja ci nagle syknę, świsnę i dam nura, Trzasnę plackiem o posadzkę i płomieniem... -
Wszelki wypadek
Wisława Szymborska
Zdarzyć się mogło. Zdarzyć się musiało. Zdarzyło się wcześniej. Później. Bliżej. Dalej. Zdarzyło się nie tobie....
Cytaty
-
Mężczyzna zabrałby na bezludną wyspę kobietę i na wszelki wypadek siekierę.
Andrzej Majewski
Dowcipy
-
Mąż do żony:
- Słuchaj! Jak nie będziesz jęczała podczas seksu, to słowo daję - rozwiodę się z Tobą!
Żona wzięła to sobie do serca, ale na wszelki wypadek przy następnym stosunku pyta męża:
- Już mam jęczeć?
- Nie teraz. Powiem Ci kiedy i wtedy zacznij - tylko głośno.
Za jakiś czas mąż prawie w ekstazie:
- Teraz jęcz, teraz!!!
Żona:
- Olaboga!!!! Dzieci butów nie mają na zimę, ja w starej sukience chodzę, cukier podrożał...
O mężu i żonie -
Grisza kupił sobie nowe auto. Przyjechał nim pod dom i zaparkował na ulicy, tuż pod swoim oknem. Rano gdy tylko wstał, idzie do okna, patrzy - a tu po aucie ani śladu! Biegnie zgłosić kradzież na milicję. Dyżurny milicjant wysłuchuje Griszkę, drapie się po głowie i pyta:
- Popatrzcie obywatelu na tę ścianę, tam nad drzwiami. Co widzicie?
- No, obraz widzę, Włodzimierza I. Lenina - mówi Grisza.
- A co jeszcze na tym obrazie widzicie? Przyjrzyjcie się dokładnie.
- No... towarzysz Lenin w otoczeniu swoich najbliższych przyjaciół - Grisza zaczyna tracić pewność siebie.
- Właśnie! Co jeszcze widzicie? Co towarzysz Lenin trzyma w ręce?
- No... czapkę trzyma...
- Pewno że czapkę! To teraz pomyślcie sami: towarzysz Lenin, w otoczeniu swoich najlepszych przyjaciół, ale na wszelki wypadek czapkę dzierży mocno w swoich dłoniach! A wy tu obywatelu, to swoje nowe piękne auto, ot tak pod oknem... na ulicy!
O policjantach -
Stirlitz wpadł do głębokiej jamy i cudem się z niej wydostał. "Cudów nie ma" - pomyślał Stirlitz i na wszelki wypadek wlazł z powrotem do jamy.
Stirlitz -
Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka.
Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę tygrysa.
Mówi do dziadka:
- Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym tygrysem!
- Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się tygrys. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu...
- Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
- A jak myślisz bałwanie, na czym ten tygrys się ślizgał?
O Jasiu -
Prezes poważnej firmy miał wygłosić ważny referat na konferencji, na której zebrali się przedstawiciele całej branży.
Kiedy wrócił z imprezy do biura, dyszał z wściekłości.
- Po jaką cholerę napisałaś mi godzinne przemówienie?! - wrzasnął na swoją sekretarkę. - Połowa ludzi wyszła z sali zanim skończyłem.
- Ależ panie prezesie, napisałam referat trwający 20 minut. No i dołączyłam dwie kopie na wszelki wypadek, tak jak pan kazał...
O dyrektorach -
Marycha ze wsi zaszła w ciążę i szczęśliwie urodziła.
Ponieważ kochliwa była kobitka, miała trudności we wskazaniu ojca dziecka, więc na wszelki wypadek w pozwie do sądu o ustalenie ojcostwa wskazała wszystkich chłopów ze wsi z sołtysem włącznie. Sąd nakazał więc pobranie krwi wszystkim panom.
Na pierwszy ogień poszedł sołtys, a pozostali nerwowo i z niepokojem oczekują swojej kolejki. Po chwili wychodzi wesoły i uśmiechnięty sołtys i radośnie już w drzwiach głośno krzyczy:
- Chłopy, nie bójta się! Nie dojdą! Z palca biorą!
Różne