Wiersze
-
Rapsod drugi
Stanisław Przybyszewski
A otóż nadeszła godzina, błękitem spowita, godzina bólu i tęsknoty. Sny mych nocy zlewają się... -
Dies irae
Jan Kasprowicz
Trąba dziwny dźwięk rozsieje, ogień skrzepnie, blask ściemnieje, w proch powrócą światów dzieje. Z drzew wieczności... -
Pochwała Krakowa
Stanisław Ciołek
O, Krakowie sławny nasz! Zgodność ludu twego znasz, Kler nadzwyczaj liczny masz, Statkiem zdobna męska twarz,... -
Vii
Jan Kasprowicz
"Śpiewaj, Kasiu!..." I mgłą się powleką Dwie źrenice, te żywe dwie wróżki. I "Kaj wiodą cię,... -
Chciałbym być świeżym porannym tchnieniem
Antoni Lange
Chciałbym być świeżym porannym tchnieniem Wietrzyka, Co twoje piersi wiosny pragnieniem Przenika. Chciałbym być słońcem,... -
Baśń o korsarzu Palemonie
Jan Brzechwa
Kiedy król Fafuła Czwarty Zachorował nie na żarty, Do doktora rzekł: Doktorze, Nic mi widać... -
Boże Caria chrani
Jan Kasprowicz
Wróg do nas przyszedł i mówi: „Rebiata! Niechaj wesołość w waszych sercach gości: Dziś wam ojcuje... -
Salome
Jan Kasprowicz
O przyjdź! O Boski, przyjdź, proroku! Salome ciebie woła z płomieniami w oku! Na tę słoneczną... -
Kolęda
Jerzy Liebert
Kochanej Matce Czackiej z prośbą o modlitwę Nie płaczże, mój Syneczku, nie płacz, Woda będzie...
Cytaty
-
Ten kto mówi o sobie: Chcę być wielki jest mniej do siebie przywiązany, traktuje siebie z większym dystansem, niż ten kto rumieńcem się oblewa na samą myśl o takim wyznaniu.
Witold Gombrowicz
Dowcipy
-
Student zoologii zdaje egzamin.
Znany z niekonwencjonalnego poczucia humoru profesor zadaje podchwytliwe pytanie:
- Czy krowie można zrobić skrobankę?
Zaskoczony student zapomina języka w gębie i oblewa. Wieczorem w barze topi swój smutek w alkoholu. Po trzech kolejkach barman nachyla się nad nim i mówi:
- Pan to ma chyba jakiś problem.
Student odpowiada:
- A czy krowie można zrobić skrobankę?
Na to barman ze współczuciem:
- Chłopie, ale żeś się wkopał...
Szkolne -
Stefan przekroczył 40-stkę. Był miłośnikiem literatury, więc kupował "Nową Wieś". Albowiem mieszkał w Kaznowie, niedaleko Ostrowa Lubelskiego. Lubił też rozwiązywać rebusy. No i raz los sprzyjał - wygrał tygodniowe wczasy w Ustce.
Pojechał, więc Stefan do Ustki, położył się na plaży i wypoczywa. Zagadnęła wnet go niewiasta. W latach nieco posunięta, ale z wyglądu przypominająca miastową:
- Może mnie pan dymnie?
- Nie staje mi.
- Mam na to sposób uroczy.
I poszli do domu kobitki. Ta wyjęła śmietanę, posmarowała Stefanowi
przyrodzenie i zawołała:
- Puciek!
Wpadł pudelek i zaczął lizać Stefanowi ch**a, aż mu stanął! Puknął Stefan damę i odszedł.
Po tygodniu wraca Stefan zadowolony do Kaznowa. Wieś cała go przywitała.
Wchodzi do zagrody, patrzy, a tam żonka zajmuje się inwentarzem.
- Dawaj, Patrycja, do chałupy! Spółkować będziem!
- Ale ci nie staje, Stefek!
- Spoko, mam sposób. Miastowy!
Poszli do chaty. Wyjmuje z szafki śmietanę Stefan, oblewa ch**a i krzyczy:
- Reksio!
Podbiega Reks, pies podwórzowy. Popatrzył, popatrzył i jeb... odgryzł Stefanowi ch**a. Stefan tylko mruknął:
- No wiocha... po prostu wiocha...
O mężu i żonie