jarzyna 1 wpis dla sprawdzanej frazy

Wiersze

  • Wiejski żywot (2)
    Jan Andrzej Morsztyn
    Chociaż ty, Jago, same tylko dwory
    I miasta chwalisz, nawiedzić obory
    (Wszak się i dworscy przejeżdżają radzi)
    Wiejskie nie wadzi.

    Nie gardź folwarkiem, tak wielcy panowie
    Zbiegali w pole po pokój i zdrowie,
    Tak się bawili ludzie przed potopem
    Bydłem a snopem.

    Wtenczas, co dały domowe okoły,
    Tym się pyszniły niewyniosłe stoły,
    Mniej potraw było z lepszą dobrą wolą
    Przy chlebie z solą.

    Tym zawierszali niewrzące obiady.
    Co fruktów dały naszczepione sady,
    Co spłacheć roli, co spichlerz domowy
    I dojne krowy.

    Słodkich im ze Włoch win nie niosły muły,
    Nie znali Węgrów, symonów, rywuły,
    Pragnienie wodą śmierzyli stokową,
    Czaszą bukową.

    Albo z jęczmiennym przeważywszy słodem
    I piwnicznym ją wystudziwszy chłodem,
    Upracowanym żeńcom koło żniwa
    Dawali piwa.

    Domowe krosna samodziałkę tkały,
    Jedwabiu, złota chałupy nie znały,
    Len tylko biały wystawiał strój z pełna
    A z owce wełna.

    Co wszytko miła słodziła swoboda,
    Nie tknęła się ich przygoda ni szkoda.
    Ani gniew panów, ni co bieży w koło
    Fortuny koło.

    Ale i teraz pojrzyj na te kraje,
    Które ziemianin własnym pługiem kraje:
    Ujrzysz, że łacniej o pokój przy zdroju
    Niźli w pokoju.

    Wierniej spokojny wczas chałupy strzeże,
    Prędzej na górne bije piorun wieże,
    Prędzej wiatr kruszy zawiłą dębinę
    Niż gibką trzcinę.

    Na gospodarskie patrz tylko zabawy:
    Ten rybkom kopie sadzawki i stawy,
    Ten na nie, chociaż nie pewien, czy będą,
    Zachodzi z wędą;

    Ten piosnki śpiewa i wieśniackie wiersze,
    Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze,
    Ten przy skaczących po trawie barankach
    Gra na multankach;

    Tamten z konopnej wywiera psy sforki,
    Ten tłuste tłucze kobusem przepiórki,
    Ten na lep albo w powikłane motki
    Łowi czeczotki:

    Ten płoty grodzi około rozsady,
    Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady,
    Ten śliwy leje na powidła w prasy,
    Ten rwie na lasy;

    Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli,
    Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli,
    Ten żnie, ów wiąże, ten pożęle snopy
    Układa w kopy;

    Ten w przetak mannę za porannej rosy
    Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy,
    Ten wieje, a ten o jasny dzień prosi,
    Gdy siano kosi;

    Ów sery tworzy, ten ściska twarogi,
    Ten kapelusze plecie na śreżogi,
    Tamten na skrzypkach na imi^ swej kumy
    Wyrzyna dumy,

    A dokończywszy dorocznej roboty,
    Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty,
    I szczerze myśli po dobrym obżynku
    O odpoczynku.

    Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu,
    Przykrego nigdy nie słyszy hałasu,
    Prócz szumu z wody, co snowi pomocy
    Dodaje w nocy.

    Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna,
    Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna,
    Niż chleb podbitą piętą wywiercany,
    Stojąc przed pany.


    To pałac jego - uklecona chata,
    Dworzanów trzyma parobcza zapłata,
    Straż się też wierna na złodzieja sroży,
    Kundel w obroży.

    Ostatek dworu: baran, ciołek, woły;
    Kapela: ptastwa krzyk z rana wesoły;
    Piernaty: trawa; namiot pokojowy:
    Cień jaworowy.


    Szkarłatów nie masz ni drogiego złota,
    Lecz oprócz kwiatków, co rostą u płota,
    Słońce mu daje złoto i purpury,
    Malując chmury.

    Po chlebie nie zna oprócz samej wody,
    W której się podczas przegląda z przygody;
    Wierne z sąsiadów, chociaż nie ma wiele,
    Ma przyjaciele.


    Zdrad dworskich, figlów wolen i obmowy
    Zjadłych języków, a jeśli ulowy
    Plastr podbierając żądło mu zaszkodzi,
    Miód to nadgrodzi.


    Tyran tu nie drze, krwią ziemie nie broczy,
    Wół tylko bodźcem zakłuty poskoczy,
    A pan, na przyszły pożytek udany,
    Strzyże barany.


    Wojny nie słyszał ani widział bitwy,
    Prócz między drobem z lotnymi rybitwy,
    Oprócz niekrwawej, którą zwodzą bycy
    Przy jałowicy.

    Zazdrość tu w samej ma miejsce ochocie,
    Kiedy się żeńcy ścigają w robocie,
    Albo się ptacy pieniem przekrzykują,
    Gdy słońce czują.

    Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie,
    Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie;
    Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty -
    To jest wiek złoty.

    Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi,
    Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
    Gdzie taka wolność, pokój i zabawa,
    Fraszka Warszawa.

    Sam mu Kupido zadaje niewczasy,
    Sam go na smętne myśli pędzi w lasy,
    Ani jest wolen przed Wenerą płochą
    Pod wiejską sochą.

    Dlatego i ja ciebie tam prowadzę,
    Jago, aza twej twardości co radzę,
    Aza cię w polu, którą wszytko tleje,
    Gwiazda zagrzeje.