dni wczorajsze 1 wpis dla sprawdzanej frazy

Wiersze

  • Wczorajszemu
    Tadeusz Gajcy
    Ufałeś: na niebo jak na strunę miękko złożysz dłoń,
    muzykę podasz ustom, utoczysz dotknięciem,
    łukiem wiersza wysokie księżycowe tło
    wprowadzisz w bezmiar dolin -
    Modlitwę nocnych cieni rozwiesisz jak więcierz
    na słodkich oczach dziewann i szumach topolich.


    Ufałeś: trzepot ptaków rozsiejesz ziarnisty,
    rozległą piersią ujmiesz horyzonty, w których świat
    pływa mały jak z dzieciństwa okręcik.


    Klechda z omszałych lat
    - świty w klechdzie powiewały krwawe -
    do snu kołysała dzieci.


    Taką klechdą przełamał się dzień
    walczącej
    Warszawy.


    Wtedy -
    rozwiodły się nad miastem ornamenty łun
    na złotych kolcach wieżyc i bełkocie Wisły,
    muzyka - lecz nie nieba - krążyła jak sen,
    dziś wiesz:
    to skowyt strzałów na brukach się wił,
    otaczał, chodził wokół jak zbłąkany zwierz.


    A tobie - dni wczorajsze w oczach nie ostygły,
    ufałeś...
    Księżyc sierpem zmrużone rzęsy kosił,
    wśród krzyży zwijał świata purpurową nitkę;
    żołnierze nieśli drżące, spokorniałe oczy
    na sfruwającą powietrzem
    białą Nike.


    Falował spokój w ciepłej darni,
    kiedy młodzi plecami wsparci o wieczność
    odchodzili w głębokie posłania.
    Więc nakryły ich obłoki podobne kulistym mleczom
    i wiatr, któremuś wierzył - składał pocałunki umarłym.


    Nie wiedziałeś, że dłoń, którą uczyłeś śpiewać,
    potrafi nienawidzić i pięścią grubieć pełną,
    gniewu unosić żagiew -
    Ufałeś. Nie ukoił twoich ust śpiew drzewa
    i oczu blask nie zajął pod kopułą hełmu,
    i serca nie nasycił krzyk wbity na bagnet.


    Dzień rozbrój z woni siana. Sandały zielone
    niech zostawi przed progiem, na którym go czekasz -
    odejmij pustkę oczom, gdy w smutku zatoną,
    i nie daj mówić wiatrom o liliowych zmierzchach.
    Bo kłamią. Bo śpiewają gorejącą lawą,
    że znowu dłoń na niebo jak na strunę złożysz,
    muzykę podasz ustom -


    Dzisiaj -
    w piaskach cmentarzy
    powiędły echa strzałów,
    wiruje błękit niski jak wczoraj łaskawy,
    jak lustro.

    Każ trawie, by milczała. Jej śpiew cię zadławi,
    spowije watą wzruszeń i ciśnie w niepamięć.
    Nim ockniesz, się już serce zagubisz w obrazie
    I dłonie w przerażeniu milcząco załamiesz.

    Dzisiaj
    inaczej ziemię witać!
    Wierzyłeś: słowiczym pieniem wierszy popłynie sława harda
    i wzejdzie w barwnych tęczach, obudzi się w mitach.


    Nie tak.


    Nazbyt duszno jest słowom na wargach
    ciosanym z łun i żalu o wadze kamienia -
    Myślałeś: będzie prościej.
    A tu słowa, śpiewne słowa trzeba zamieniać,
    by godziły jak oszczep.