dedykacje 1 wpis dla sprawdzanej frazy

Wiersze

  • Dedykacje
    Ambar Past
    Dedykuję ten wiersz mężczyznom którzy nigdy się ze mną nie przespali
    dzieciom których nigdy nie miałam
    wierszom których nikt nie napisał

    Dedykuję ten wiersz matkom które nie kochały swych dzieci
    Tym co pomarły samotnie w hotelu
    i nikt im nie towarzyszył

    Dedykuję ten wiersz autorowi graffiti na murach
    Mężczyźnie i kobiecie
    Bezimiennemu na torturach
    Temu co nawet swego nie zdradził imienia

    Dedykuję ten wiersz tym co krzyczą z bólu
    Także położnicom
    I krzykaczom na dworcu autobusowym

    przy portalach bramy wejściowej na targowisko

    Dedykuję ten wiersz samobójcom
    Zapomnianym poetom
    pokutującym w jakiejś antologii

    Temu co myje trupy w kostnicy
    Kobietom które sypiają ze wszystkimi
    Tym co zawsze kładą się do łóżka samotnie
    Dedykuje ten wiersz kumom i kumplom
    którzy uprawiają miłość jakby byli z kamienia
    Tym którzy obmywają się wodą z filiżanki
    w Wielki Piątek i zamieniają się w ryby
    Człowiekowi który chciał stać się krukiem
    i tym wszystkim którym się śni że potrafią latać

    Dedykuję ten wiersz Panu Gwiaździstej Nocy
    Ognistemu Ptakowi
    Szlochającym Muchom
    i Zielonym Deszczom
    Strażnikowi Miodu
    Wspólnocie Braci Mniejszych
    Człowiekowi w Masce która płacze
    Chropowatemu Ślimakowi Ziemi
    Wodzie Tryskającej z Czterech Stron Świata
    Zbieraczowi Kory Drzewnej na Wino Ceremonialne

    Dedykuję ten wiersz tym co grają na flecie i biją w bęben przed praniem bielizny w oczku wodnym
    Tej co pluszcze się w górskim wodospadzie a włosy płucze wywarem z lilii
    Tej co karmi piersią swe dziecko podczas zbiorów trzciny cukrowej
    Tym co szukają tęczy w oleistej kałuży
    Wioślarzom których ramiona śpiewają
    Tym co podstawiają napój z kukurydzy pod deszcz żeby wypłukać z niego wapno
    Tym co wodą napełniają dzbany
    i przemierzają autostrady  
                                                                                       
    Dziewczynce która zobaczyła świetliki
    Dziewczynce z latarką w ręku
    Dzieciom które skaczą po tlącym się ściernisku
    Tym co biegają po ogniu
    Tym co chowają swych zmarłych pod podłogą w kuchni
    i śpiewają pośród szczątków
    Temu co chce oszukać swą śmierć w łóżkach nieboszczyków
    Temu co schodzi z gór aby nie poparzyły go gwiazdy
    Temu co chwyta śmierć za rękę i prosi ją do tańca
    Tym co mają wiele synowych i noszą iguany we włosach

    Czarnoskórym sprzedawcom lodów na ziemi gorącej
    Poławiaczom krewetek witającym o świcie kometę
    Temu co podwija koszulę i woła o siekierę
    Tej co sprzedaje tamales z rozmaitym farszem
    Tym co zrywają kukurydzę żeby zjadać ją na surowo
    i uwiązują za ogon psa – złodzieja kurczaków
    Tym co potrząsają kastanietami
    i zabijają z miłości
    Tym co chowają się w mysią dziurę na pogrzebie przyjaciela
    Poecie który nie potrafi zejść z dachu bo jest za bardzo zakochany
    Temu co robi ile może

    Dedykuję ten wiersz tym co nie chodzą do kawiarni
    ani na basen nie umieją rozmawiać przez telefon
    Tym co nie przestępują progu banków
    i nie pokazują się w telewizji
    Tym co chodzą do wieczorowej podstawówki
    i otrzymują listy miłosne z błędami ortograficznymi
    Poetom którzy nie napiszą żadnego wiersza
    Kelnerom przełykającym swoje poczucie godności
    Staruszkom piorącym cudze ubrania
    Tym co nie mają odwagi powiedzieć tego co myślą
    ani podnieść głosu
    Tym co nie odważą się być szczęśliwe bez zgody mężczyzny
    Tym co śpią gdzie popadnie a w tłumie nie pisną ani słowa
    Kobietom które kładą się spać w fartuchach
    z myślą o robocie podczas gdy ich mężowie mają przedwczesny wytrysk
    Tym co wstają po ciemku pod palmowym dachem bez ścian
    Tym co pieką tortille w lepiankach
    Tej co spaliła sobie włosy
    i sadzą poplamiła spódnicę
    Tym co na słonecznym dachu uprawiają chilacayotes
    i nie mają gdzie usiąść bodaj ma chwilę

    Tym co śpiewają dzieciom kołysanki w języku tzotzil
    i mają brud za paznokciami
    Zbieraczom bawełny i kawy
    Tym co koszą trawę
    Tym co sadzą nopales i żywią się posoloną tortillą
    Nocnemu stróżowi który także w dzień pracuje
    Kobiecie w dziurawych pantoflach która ściele co rano setkę łóżek
    Bezzębnemu starcowi który handluje gumą do żucia na plaży
    Tym co podróżują na stojąco do ziemi kakaowców
    Tym którym od smutku poczerniały twarze
    i bliznę płaczu skrywają w głuchocie

    Dedykuję ten wiersz zakutemu w kajdanki
    Dzieciom bitym przez pijanych rodziców
    Kobietom pilnującym cudzych dzieci a swoje własne oglądającym co dwa tygodnie
    Tej co zmywa podłogi w szkole i nie potrafi się nawet podpisać
    Tym co jadają w przytułku
    Kalekom skulonym wokół pieca w jakiejś piekarni
    Tym co obsługują łaźnie publiczne
    i zamiatają o świcie ulice
    Tym co tańczą w kabaretach
    i mają już tego dosyć
    Dedykuję ten wiersz murarzowi umierającemu w domu który zbudował dla kogoś innego
    Poecie podczas czuwania przy jego zwłokach z ustami zamkniętymi na wieki
    Tym co uciekli nocą gdy lawa wulkanu wdzierała się do ich kościoła
    Sąsiadom którzy zdążyli pochować swe dzieci
    jedno po drugim rok po roku
    Tym zmuszonym sprzedawać swe dzieci swą krew i swoje ciało

    Tym co nic nie mają do stracenia
    Dedykuję ten wiersz zdesperowanym chłopom którzy wdarli się na ziemię właściciela
    Tym co kopią tunele pod twierdzą pieniądza
    Tym co podkładają ogień pod rafinerie cukru
    Tym którzy nie rzucają cienia i w noc bezksiężycową patrzą z mostu
    Trzynastolatkom ruszającym do partyzantki
    którzy zadają się po raz pierwszy z kobietą w górach
    Ten wiersz jest dla dwóch rannych
    Dla Kostuchy albo Łysej
    Dla małej Olgi w obozowisku guerilleros
    Dla bezdomnych brudasów przeganianych przez wszystkich

    Dedykuję ten wiersz dzieciom z krajów w których prawda jest prawie zabroniona
    Tym co przybrali inne nazwisko
    i przez całe lata nie kontaktują się z rodziną
    Tym co nigdy ze sobą nie dzielili łoża
    a pochowano ich w zbiorowej mogile

    Dedykuję ten wiersz matce szukającej syna w amfiteatrze
    wśród innych wierszy z odciętą głową
    Tej która nie może rozpoznać swego nieboszczyka
    i każdego żegna uściskiem.