Dowcipy - W pracy strona 2

Asystentka przychodzi do dyrektora i mówi:
- Panie dyrektorze, chciałbym pogadać z Panem w trzy oczy...
- Pani Kasieńko chyba w cztery oczy?
- Nie Panie dyrektorze w trzy. Bo na to, co zaproponuję, trzeba będzie jedno oczko przymknąć...

- Panie Kowalski a co to są za pieniądze, które przypiął pan do podania o urlop? Przecież to łapówka!
- Ależ, Panie kierowniku, jaka znowu łapówka? To jest prezent z okazji pana imienin.
- Przecież moje imieniny wypadają dopiero za 9 miesięcy!
- Dlatego niech pan do tego czasu nie wydaje tych pieniędzy.

Na budowie idzie sobie robotnik i ciągnie za sobą łańcuch. Spotyka go majster i krzyczy:
- Na cholerę ciągniesz ten łańcuch???!!!
- A co mam go pchać?! Ze spokojem odpowiada robotnik.

W restauracji zawiany klient przegląda kartę dan. W końcu przywołuje kelnerkę:
- Poproszę tego inwalidę.
- Jakiego inwalidę? - pyta zdziwiona kelnerka.
- No, tu przecież jest napisane "tatar z jednym jajem"

Na pustym jeszcze placu budowy brygadzista staje przed robotnikami i mówi:
- Panowie rozpoczynamy i pamiętajcie: budujemy solidnie, bez fuszerki, bez wynoszenia na lewo materiałów. Budujemy najlepiej jak umiemy, bo budujemy dla siebie.
- A co to będzie? - pyta się jeden z robotników.
- Miejska Izba Wytrzeźwień.

Przychodzi bezrobotny robotnik na budowę szukać pracy. Idzie do majstra, a ten pyta:
- Co może pan robić?
- Mogę kopać - odpowiada bezrobotny.
- A co jeszcze może pan robić?
- Mogę nie kopać...

Do oddziału banku w trakcie remontu wchodzi zdenerwowany klient i od drzwi już krzyczy na dysponenta:
- Co to jest, co to ma znaczyć?!
Pracownik banku nie wie co jest grane, jednak grzecznie podpytuje:
- W czym mogę pomóc?
- Co to za remonty i malowanie? Po jaką cholerę pomalowano cały budynek?
Pracownik:
- Dzięki temu nasza placówka wygląda ładniej, schludniej, aby nasi klienci czuli się lepiej.
Klient:
- Może i tak, tylko tam przy bankomacie miałem zapisany na ścianie numer PIN i za cholerę nie mogę teraz wypłacić!

Modlitwa pracownika :
Panie daj mi mądrość żebym mógł zrozumieć mojego szefa
Daj mi też dar przebaczania żebym mógł mu wybaczyć
Ale nie daj mi siły, bo mu wpie****e

Giełda. Pokój z mnóstwem komputerów i stadem ganiających się ludzi w czerwonych szelkach. Z każdej strony słychać okrzyki:
- Podnieś do dwóch!!!
- Kupuj!
- Kupuj wszystko!
- Opuść dziesięć i sprzedawaj!
- Cztery w dół!
- Puszczaj!
Jeden makler zamyślony patrzy w okno i nagle mówi melancholijnie:
- Śnieg spadł...
Chwila ciszy, zaskoczenie na sali, nagle jeden z maklerów krzyczy do zamyślonego kolegi:
- To sprzedawaj człowieku!!!

Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem. Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?). Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę szefowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i... zaczyna mi odbijać. Samo życie... Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i... Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega z biurka obok - i rozdziawia gębę patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).

- Ciiiii - szepczę konspiracyjnie. Rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówkę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
- Ja jestem żarówka! - wypuszczałem.
- No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech Ci główka odpocznie! Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować.

Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować! Szef zainteresowany pyta go:
- A pan dokąd?
Kolega odpowiada:
- No do domu... Przecież po ciemku nie będę pracował

Przedstawiciel handlowy, urzędniczka administracji i kierownik idą razem na lunch. Na ulicy znajdują starą lampę. Kiedy jej dotknęli, z lampy wyszedł dżin i obiecał spełnić jedno życzenie każdego z nich.
- Ja pierwsza, ja pierwsza - krzyknęła urzędniczka - Chcę być na Bahamach i płynąć motorówką, nie myśląc o całym świecie!
I puff - zniknęła
- Teraz ja, teraz ja - krzyknął przedstawiciel handlowy - Chcę być na Hawajach, odpoczywać na plaży, z osobistą masażystką i zapasem Pina Colady!
Puff - zniknął.
- No dobrze, Teraz ty - mówi dżin do kierownika.
A ten na to:
- Chcę, żeby ta dwójka stawiła się w biurze zaraz po lunchu!

Morał z tej historii:
Zawsze pozwól aby twój szef mówił pierwszy.

Do agencji reklamowej wpada facet z wielkimi planszami, rzuca na stół tysiące projektów;
Pani z agencji szyderczym głosem:
- I co? Pewnie ma być na jutro?
Facet:
- Jakbym kur*a chciał na jutro, to bym przyszedł jutro.

- Poproszę pastę do butów.
- Jakich? - pyta się sprzedawca.
- Sznurowanych...

Dzwoni pracownik do szefa i mówi, że nie może iść do pracy. A szef na to:
- A dlaczego!?
Pracownik odpowiada:
- Bo mam chore oczy.
- To ma pan zapalenie spojówek? - pyta szef.
- Nie, po prostu nie widzę się dziś w pracy

Jasio się pyta taty:
-Tato gdzie są bałwany latem?
Tata odpowiada:
-Pracują u mnie w biurze!

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 ››