Dowcipy - O żołnierzach strona 8

w przedziale siedzi żołnierz i żując gumę patrzy się na straszą kobietę. Po pewnym czasie ona uśmiecha się do niego i mówi:
- To ładnie,że usiłuje mnie pan bawić rozmową, ale to na nic, jestem głucha jak pień.

Generał podczas inspekcji do szeregowca:
- Czy jesteście szczęśliwi, że służycie w wojsku?
- Tak jest panie generale!
- A co robiliście w cywilu?
- Byłem jeszcze bardziej szczęśliwy!

Grupa żołnierzy jeździe samochodem na poligon. Sami miastowi, tylko jeden z nich, Marian, pochodzi ze wsi. Nagle poczuli smród. Śmierdziało coś jakby gnojem.
- Kazik co to za zapach?
- A tak jakoś swojsko domem zapachniało.

Żołnierz przerażony nocnym atakiem nieprzyjaciela rzucił się do panicznej ucieczki na tyły. Nie pamiętał jak długo biegł, gdy nagle wpadł na oficera. Stanął więc wyprężył się aby zameldować, ale w ciemnościach nie można było dostrzec dystynkcji.
Zaczyna więc na chybił-trafił:
- Panie poruczniku..melduję...
- Nie jestem porucznikiem!
- Panie kapitanie...
- Nie jestem kapitanem!
- Panie pułkowniku...
- Nie jestem pułkownikiem! Jestem generałem.
- O cholera! Nie wiedziałem, że tak daleko uciekłem.

Żołnierz pisze z koszar list do ojca, że dostał syfilisa.
Ojciec odpisuje mu: "Ja się synku nie znam na tych waszych wojskowych odznaczeniach, ale noś go z honorem"

Co tu tak śmierdzi? - pyta się wartownika oficer przeprowadzający inspekcję w areszcie.
- Melduję panie poruczniku,że jeden kapral, trzech szeregowców i siedmiu aresztantów.

Sierżant po zakończonym szkoleniu bojowym pyta szeregowca Kowalskiego.
- A powiedzcie mi Kowalski, dlaczego po rzucie granatem trzeba paść na ziemię?
- Żeby nieprzyjaciel nie widział, skąd te granaty są rzucane - odpowiada Kowalski

Pan pułkownik ułanów został zaproszony przez panią Zosieńkę na kołduny. Pani Zosieńka ustawiła przed nim pełen rondelek i pan pułkownik w oka mgnieniu zjadł pięćdziesiąt.
-Pyszne, pyszne! - zachwala podkręcając wąsa.
-To może jeszcze jedną porcję?
-Oczywiście - zatarł ręce pan pułkownik. Teraz jednak szło mu znacznie wolniej. Gdy ostatni kołdun został na talerzu, pan pułkownik stęknął, otarł pot z czoła i mówi:
-Wystarczy pani Zosieńko. Zjadłem 99...
-Ale jeszcze jeden został. Czy nie smakują?
-Już naprawdę dziękuję.
-Ależ dlaczego panie pułkowniku - dociekała Zosieńka.
-No bo widzi pani, ten dziewięćdziesiąty dziewiąty jeszcze mi przez gardło nie przeszedł a na pierwszym już siedzę...

‹‹ 1 2 5 6 7 8