Dowcipy - O dyrektorach strona 3

Dział rekrutacji przesłuchuje kandydata na stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa. Zgłosiło się czterech kandydatów. Wszystkim zadano to samo pytanie:
- ile jest 2x2 ?
Pierwszy odpowiedział 4 - odpadł
Drugi powiedział 5 - odpadł
Trzeci powiedział 3 odpadł
Czwarty spytał się:
- A ile ma być?
........i został przyjęty

Dyrektor przyjmuje do pracy nowego pracownika.
- Widzi pan, w naszej firmie obowiązują dwie podstawowe zasady. Pierwsza to czystość. A propos, czy wytarł pan buty, przed moimi drzwiami?
- Tak, oczywiście.
- A druga zasada to prawdomówność. Przed moim drzwiami nie ma wycieraczki.

Dyrektor do swojego pracownika:
- Z pana to byłby doskonały przestępca...
- Dlaczego?
- Bo nie zostawia pan żadnych śladów swojej działalności...

Prezes do znajomego prezesa firmy konkurencyjnej:
- Jeżeli do jutra nie zdobędę miliona złotych, to będę musiał palnąć sobie w łeb. Bądź przyjacielem, pomóż!
- Przykro mi, ale nie mam pistoletu.

Ładna blondynka wchodzi do sekretariatu dyrektora fabryki. Za biurkiem siedzi sekretarka, śliczna brunetka. Blondynka patrzy na nią ciekawie i przedstawia się:
- Jestem żoną dyrektora, a pani jest chyba nową sekretarką?
- Tak pracuję tu od miesiąca.
- To proszę nie popełnić tego błędu, który zrobiła pani poprzedniczka.
- A jaki ona zrobiła błąd?
- Wyszła za mąż za dyrektora.

Do dyrektora cyrku zgłosił się z prośbą o pracę człowiek, który zapewniał, że umie doskonale naśladować ptaki.
Dyrektor jest zniecierpliwiony:
- Panie, to już było, nuda!
- Szkoda! - westchnął smutno facet i wyfrunął przez okno.

W gabinecie dyrektora cyrku dzwoni telefon:
- Panie dyrektorze, chciałbym się zatrudnić w pana cyrku...
- A co pan umie?
- Umiem połykać metrowej długości miecz.
- To stary i ograny numer.
- Może, ale ja mam 80 centymetrów wzrostu

O północy do domu kierownika sklepu monopolowego dzwoni telefon:
- Panie kierowniku - słychać głos w słuchawce - o której pan jutro otwiera sklep?
- Co to za bezczelność dzwonić do mnie o tej godzinie! - mówi kierownik i rzuca słuchawkę.
a dwie godziny znowu telefon:
- Panie kierowniku kochany, to jak będzie z otwarciem tego miłego sklepiku...?
- Niech pan się nie wygłupia, chcę spać! - rzuca słuchawkę
Mija jakieś pól godziny.
- P-paaanie, k-ierowniki, o k-tórej pppannn ju-trooo oootwiera skleep?
- Ty pijaku, o jedenastej ale i tak cię do sklepu nie wpuszczę!
- Kiedy ja nie chcę wejść, tylko wyjść...

- Panie kierowniku, czy mógłbym dostać trzy dni urlopu aby pomóc żonie przy sprzątaniu mieszkania po remoncie?
- Wykluczone!
- Dziękuję panu bardzo, wiedziałem że z pana równy chłop.

Dyrektor naczelny do personalnego:
-Proszę wyszukać w naszej firmie zdolnego, obrotnego, młodego człowieka, który mógłby kiedyś objąć moje stanowisko. A jak pan już takiego znajdzie, proszę go natychmiast zwolnić.

Dyrektor zdecydowanym krokiem przemierza gabinet. Wreszcie zatrzymuje się przed stającym nieruchomo kadrowym.
-Przeczytałem pismo - rozpoczyna stanowczo - w którym wnioskuje pan zwolnienie z pracy pańskiej zastępczyni. Przytoczone argumenty są wprawdzie ważkie, lecz usunięcie tej pani nie byłoby najmądrzejszym posunięciem... Wie pan dobrze, tak jak i cały zakład, że jest to moja szwagierka i jeżeli spotka ją jakaś przykrość z mojej strony, zaraz podniesie się krzyk, że załatwiam porachunki z żoną, wykorzystując swoje układy służbowe.

-Panie dyrektorze - rozpoczyna poważnie kadrowy - wczoraj na zebraniu Kowalski ostro krytykował przerosty w administracji.
-I dobrze - skonstatował dyrektor - Jutro go zwolnimy.

Rano w biurze dyrektor do swojej sekretarki:
- Pani Grażynko jaki dziś mamy dzień?
- Niepłodny.

-Czy uważa mnie pan za idiotę, panie Kowalski - mówi szef do pracownika.
-Nie panie dyrektorze, ale mogę się mylić.

-Panie dyrektorze, chciałem pana powiadomić, że właśnie wczoraj ożeniłem się.
-To świetnie. Cenię żonatych pracowników, bo chętnie zostają w pracy po godzinach.

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 ››