A ja się zastanawiam,czy świat bardzo się zmieni wtedy, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy, wkurwieni?
Naprawdę, jaka jesteś, nie wie nikt,
Bo tego nie wiesz nawet sama ty...
Ona i on, to była miłość prosta. Złączył ich los i jedno słowo: zostań.
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
A im trudniej z czegoś spaść, tym śmieszniej się spada.
Ech, wy ludzie, co żyć potraficie
Gówno wiecie, co to jest życie
Ale za to się znacie na sztuce
Być wszędzie, gdzie nas nie ma-
to temat na poemat...
Świat jest o wiele bogatszy
Gdy nam się zdaje
Że nikt nie patrzy
Nie jesteśmy przecież tacy
Jacy w lustrze się widzimy
Orfeuszu, gdzie jesteś? Pomyliłeś znów piętra. Ja cię czekam na ziemi, piętro niżej od piekła...
Nachyl swoją bladą twarz
Pocałunku lodem sparz
I poczułem żal do losu
Że jest miłość, ta prawdziwa
Żal niemądry, że w ten sposób
Nigdy na mnie nie patrzyłaś
Wiatr łzy nam osuszy
I słowa uniesie
Już nie ma miłości
Już mieszka w nas jesień
A może to tylko
Smutek co mija
Niczyja jest dal
Ale skąd taki żal
Najpiękniejsze są miłości, których nie ma, które jutro może przyjdą albo nie...
Podróżą każda miłość jest...
Oby nam dane było najwięcej
Otwarte oczy i czułe serce
Na wszystkich dworcach świata
Daleką drogą olśnienie
Toczysz się losu koleją
Po swoje przeznaczenie
Szkoda róż, szkoda nas
Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd
Tylko w ciemne oddale patrzymy po kres
Do łez, do łez, do łez
Spada migawka
Jak gilotyna
I oto wieczność się zaczyna
Grymas obiektyw miał za świadka
Stop klatka!
Mlaska zawiści grząskie błoto
Rimbaud - Aniele Stróżu mój -
Gdy pospolitość najwyższą cnotą
Normalność ma munduru krój
Ty cieniem złotym przy mnie stój...
Dane nam do inności prawo
Rimbaud - Aniele Stróżu mój -
Strach głupców zdeptał bredni wrzawą
Współczucia roniąc łzę kaprawą
Bo tylko garb możesz mieć swój
Bo gdy się milczy, milczy, milczy
To apetyt rośnie wilczy
Na poezję
Co być może drzemie w nas
Ździebełko ciepełka
W codziennych piekiełkach
W wyblakłym na szaro obłędzie
Różowa perełka, ździebełko ciepełka
Znów wiem, że jakoś to będzie
Jak one te ludzie, kiedy robio ze sobo koniec
Te ludzie różne nie pomyślo nawet
Tylko żyły sobie ciach! i zadowolone
Jak one te ludzie, co chco zrobić lepiej
Nie pomyślo , ile przy tym się nabrudzi
Tylko w ksionżkach czytajo, bide taki klepie
Ja tam wogle nie rozumiem takich ludzi