Cytaty autorów na literę C - Emil Cioran strona 4

Czy ci, co z taką łatwością zalecają radość, zdają sobie sprawę, co to znaczy lękać się nadchodzącego obłędu, co to znaczy w każdej chwili podlegać torturze przeczucia jakiegoś okropnego szaleństwa? Jakże możesz się cieszyć, gdy czujesz, że wnet zwariujesz? Do tego dochodzi świadomość śmierci, bardziej uporczywa i konkretniejsza niż świadomość obłędu. Jaki ma sens mówienie o radości komuś, kto organicznie jest do niej niezdolny?

Czyż wszelka agonia nie jest czymś definitywnym?

Czego chce ten przechodzień? Dlaczego żyje? A to dziecko i jego matka, a ów starzec?
W czasie tej przeklętej przechadzki nikt nie znalazł łaski w moich oczach. Wstąpiłem wreszcie do masarni, gdzie na haku wisiało coś przypominającego półtuszę wołową. Na ten widok o mały włos nie zaszlochałem.

Być nazwanym bogobójcą jest najbardziej pochlebną obelgą, jaką można obdarzyć jednostkę lub naród.

Nie gustuję w Tajemnicy, ponieważ wszystko wydaje mi się niewytłumaczalne. Co też mówię? Ponieważ żywię się niewyjaśnionym i odczuwam przesyt.

Większość ludzi nie ma świadomości trwającej w nich powolnej agonii. Dla nich istnieje tylko jedna agonia - ta, która poprzedza absolutne wstąpienie w nicość.

Poczucie nieodwracalności i nieuchronności, zawsze towarzyszące świadomości i odczuciu agonii, może najwyżej tłumaczyć bolesną akceptację zmieszaną z lękiem, w żadnym zaś razie - umiłowania bądź sympatii dla fenomenu śmierci.

Skazane są na fiasko wszelkie próby zepchnięcia na płaszczyznę logiki problemów egzystencji.

Stany prawdziwie chorobowe umożliwiają nam kontakt z rzeczywistością metafizyczną, jakiej człowiek zdrowy nigdy nie zrozumie. Oczywista jest hierarchia chorób pod względem zdolności objawiania. Nie wszystkie umożliwiają tak samo długie i intensywne doświadczenie immanencji śmierci w życiu, nie wszystkie też przejawiają się w identycznych formach agonii.

Życie jako długa agonia i droga ku śmierci to nic innego niż inne ujęcie demonicznej dialektyki życia, zgodnie z którą rodzi ono formy, by je niszczyć w procesie irracjonalnego, immanentnego tworzenia.

Wyszedłem z domu, zamierzając wstąpić do jakiegoś kościoła. Przeszedłem obok Notre-Dame, ale jednak nie miałem ochoty wejść do środka. Idę więc dalej, w jakimś zupełnym odrętwieniu, i nagle spostrzegam afisz filmu pornograficznego. Wchodzę do kina pełnego cudzoziemskich robotników. Film był żałosny, zupełnie obrzydliwy, ale w mojej rozpaczy tego właśnie było mi trzeba. To absurd, mówiłem sobie. Cywilizacja, która produkuje takie filmy, jest na skraju upadku.

Nieustanne zdawanie sobie sprawy ze śmierci oznacza paroksyzm świadomości.

Przy najmniejszej przeciwności losu, a tym bardziej przy najmniejszej trosce, trzeba niezwłocznie udać się na najbliższy cmentarz, natychmiastowy dostarczyciel uspokojenia, którego próżno szukać gdzie indziej. To wyjątkowo skuteczne remedium.

Wszelkie jednostkowe lęki powiązane są ukrytymi odpowiedniościami z jednym podstawowym strachem przed śmiercią.

Więc mówię wszystkim: cóż robić, publikujcie swe manuskrypty, zawsze wam jakoś ulży.

Wszystko, co stanowi wyłącznie produkt pracy, wysilenia i przymusu, jest pozbawione wartości, wytwory zaś jedynie inteligencji są jałowe i nieinteresujące.

Wszelkie przywiązanie jest koniec końców źródłem bólu. Szczęśliwi, po tysiąckroć szczęśliwi, którzy obywają się bez niego. Samotny nie opłakuje nikogo, nikt też nie płacze nad nim. Niech ten, kto nie chce cierpieć, kto czuje trwogę przed zgryzotą, uwalnia się od ludzi.

‹‹ 1 2 3 4