Cytaty autorów na literę C - Emil Cioran strona 3

Przedłużająca się żywiołowa radość jest bliżej szaleństwa niż uporczywy smutek, który usprawiedliwia namysł czy nawet zwykła obserwacja, natomiast wykraczająca poza zwyczajowe ramy radość jest wynikiem jakiegoś zaburzenia umysłowego. O ile bycie wesołym jest rzeczą niepokojącą, jeśli weźmie się pod uwagę sam fakt istnienia, o tyle bycie smutnym to naturalny odruch każdego, tego nawet, kto jeszcze nie nauczył się gaworzyć.

Żyć bez poczucia śmierci znaczy trwać w słodkiej nieświadomości człowieka pospolitego, który zachowuje się tak, jak gdyby śmierć nie była odwieczną, niepokojącą obecnością.

Nie ma niecierpliwości rozkoszniejszej niż czekanie na kogoś, najlepiej przyjaciela, który opowie nam o niegodziwościach, jakich się dopuścił od naszego ostatniego spotkania.

Niedokrwistość i dobroć idą w parze.

Bardziej jeszcze niż reakcją obronną, nieśmiałość jest techniką, którą bezustannie doskonali megalomania niezrozumianych.

Dobrze wszystko rozważywszy, stwierdzam, że nie można nie zwariować.

Nie mogę nic wnieść do tego świata, gdyż dysponuję jedną jedyną metodą - metodą agonii.

Jak wyjaśnić, że fakt, iż nie istniało się uprzednio, że gigantyczna nieobecność poprzedzająca narodziny nie wydaje się nikomu przeszkadzać, ten zaś, kto się nad tym zastanawia, nie przejmuje się ponad miarę?

Filozofowie są zbyt dumni, aby przyznać się do strachu przed śmiercią, i zbyt wymagający, by potwierdzić duchową płodność choroby. W ich rozważaniach o śmierci jest udawany spokój; w rzeczywistości trzęsą się bardziej niż wszyscy inni. Nie trzeba wszakże zapominać, że filozofia to sztuka maskowania uczuć i duchowych udręk po to, by oszukać świat co do prawdziwych korzeni filozofowania.

W szczególności objawienie się immanencji śmierci w życiu następuje w chorobie i stanach depresyjnych.

Jestem osobą pasywną, niezdolną do interwencji, a także nieodpowiedzialną; mam lęk przed wszelką formą odpowiedzialności. Na samą myśl o odpowiedzialności jestem chory.

Jest prawdą, że czuję gorącą, chorobliwą wręcz litość dla wszystkich istot, włącznie z człowiekiem, i uważam, że najwyższy już czas, by człowiek zniknął i by można go opłakiwać.

Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić.

Mieć wysoce rozwiniętą świadomość, być w każdej chwili świadomym, w każdym momencie zdawać sobie sprawę z własnego położenia względem świata, żyć w ciągłym napięciu poznawczym - to być straconym dla życia. Poznanie jest dla życia utrapieniem, świadomość zaś to otwarta rana w rdzeniu życia.

Ironista, nie mogąc - skutkiem swojej ogromnej dumy - okazać swego podziwu dla prostoty, zazdrości i zatruwa, deprecjonuje i jeży się. Dlatego o wiele prawdziwsza wydaje mi się ironia gorzka, tragiczna i agonalna, niż pogodna, która płynie z łatwego sceptycyzmu lubującego się w ulotnościach, mgiełkach i dwuznacznikach, silącego się na jasność i życzliwość.

Bujne, pełne szczęście entuzjastów płynie stąd, że nie znają oni tragedii poznania. Czemuż nie mielibyśmy tego powiedzieć? Prawdziwe poznanie to najgęstszy mrok.

W szukaniu udręk, w zaciekłości cierpienia z męczennikiem konkurować może tylko zazdrośnik. Tymczasem jednego się kanonizuje, drugiego ośmiesza.

Radość nie ma argumentów, smutek ma ich mnóstwo. Skutkiem tego właśnie jest tak okropny i tak trudno nam się z niego wyleczyć.

Pisanie nie oznacza myślenia; to przedrzeźnianie albo co najwyżej imitacja myśli.

Przyszłości zupełnie nie umiałem sobie wyobrazić; nie miałem pojęcia, co mógłbym robić. Powinienem wybrać sobie jakiś sensowny zawód, ale czułem się niezdolny do systematycznej pracy.

Człowiek jest awanturnikiem, więc musi skończyć źle.

Byłoby dla mnie lepiej żyć w towarzystwie zwierząt i ludzi prostych, jakimi są właśnie pasterze.

Jestem niezdolny do mądrości, a jednak mam wielkie pragnienie mądrości.

Eschatologia chrześcijańska, którą charakteryzuje zabarwienie etyczne, triumf dobra traktuje jako pewnik. To, naszym zdaniem, największe z jej złudzeń.

Nie godzę się na względny bunt wobec niesprawiedliwości; akceptuję tylko bunt wieczny, gdyż wieczna jest nędza wśród ludzi.

Dlaczego określać człowieka mianem zwierzęcia rozumnego, skoro u niektórych zwierząt znajdziesz rozumu, ile chcesz?

Być chorym to znaczy żyć nolens volens na szczytach.

Człowiek uczciwie może mówić tylko o sobie.

Śmierć jest czymś odrażającym, jedyną obsesją, która nie może stać się rozkoszna.

Przeżywając największy sukces lub porażkę, przypomnij sobie, w jaki sposób zostałeś poczęty. Nie ma lepszego sposobu czy to na euforię, czy na przygnębienie.

Przestać być nie oznacza nic, nie może oznaczać czegokolwiek. Po co zajmować się tym, co następuje po nierzeczywistości, pozorem przychodzącym po innym pozorze? Śmierć istotnie jest niczym, co najwyżej symulakrem tajemnicy, podobnie jak samo życie. Antymetafizyczna propaganda cmentarzy...

Każda choroba jest bohaterstwem, lecz bohaterstwem oporu, nie zaś podboju. Bohaterstwo w chorobie wyraża się stawianiem oporu na straconych posterunkach życia. Są one stracone nieodwołalnie nie tylko dla tych, których dotknęło konkretne, organiczne schorzenie, ale również dla tych, którym stany depresyjne przytrafiają się tak często, że w kontekście ich podmiotowej struktury zachowują charakter konstytucjonalny.

Jeśli choroby wypełniają w tym świecie misję filozoficzną, to może ona polegać tylko na ukazaniu, jak iluzoryczne jest poczucie wieczności życia i jak kruche jest złudzenie, że życie to coś definitywnego i wypełnionego.

Czy to nie nieznośne, że rojowisko ludzkie wypiera wszystkie inne gatunki?

Czemuśmy nie zostali, jako weseli wszarze, w towarzystwie zwierząt.

Najtrudniejszą w świecie rzeczą jest dostrojenie się do melodii bytu, uchwycenie jego tonu.

Rzeczywistość ciała jest jedną z najstraszniejszych form rzeczywistości. Chciałbym zobaczyć, czym byłby duch bez wzburzeń ciała, świadomość - bez wysokiej wrażliwości nerwów.

Postawa heroiczna to przywilej i przekleństwo jednostek wyłączonych z życia, zawieszonych i niezdolnych do jakiegokolwiek zadowolenia lub szczęścia.

Ubojnia izraelicka - najokrutniejsza. Co najmniej pięć minut męki. No i ten pół-rabin z nożem w dłoni, dokonujący wykrwawienia - cóż za ohydny widok! Przez cały czas pobytu w tych rzeźniach myślałem o obozach koncentracyjnych. Jest to Auschwitz dla zwierząt.

Nieskończoność dezorganizuje cię, wstrząsa tobą, podcina korzenie twego jestestwa, ale też każe ci lekceważyć wszystko, co jest tylko nieistotnym gestem, co nieznaczące i przypadkowe.

‹‹ 1 2 3 4 ››